poniedziałek, 16 czerwca 2014

3. Jesteś kobietą! Kobiety zawsze wiedzą co robić w takich sytuacjach!

- Dlaczego ty to robisz tak lekko? - spytał zdziwiony Manu. Jego głos wyrwał mnie z zamyślenia. Fakt, właśnie próbowałam go zregenerować po treningu, ale kompletnie nie skupiłam się na jego nogach tylko na moich własnych problemach.
- Bo ja jestem fizjoterapeutą dziecięcym – odparłam zgodnie z prawdą. - Dzieciom nie wolno robić krzywdy! Zawsze tak lekko masuję...
- Dziecięcym? Chociaż patrząc na Dietharta i Krafta to może zatrudnili dobrą osobę...
Uśmiechnęłam się do niego i starałam się całą swoją uwagę skupić na pracy. Ale Fettner nie dawał za wygraną.
- O czym tak myślałaś?
- O niczym – mruknęłam. - Tak się jakoś zamyśliłam...
- Pewnie o Wellingerze! - krzyknął Manuel ze złośliwym uśmieszkiem.
- Pojebało cię? - spytałam zmarnowana. - W ogóle skąd wiesz o Wellingerze?
- Gregor mi coś mówił – chłopak wzruszył ramionami.
No tak. Gregor. Zabić to mało. Ja od 3 dni usilnie próbowałam unikać rozmów o Andreasie, a Gregor w ramach kontrastu chciał gadać tylko o nim. Cudem wymigałam się od odpowiedzi co ja z nim wtedy właściwie robiłam.
- Podobno sprawa jest poważna, trzymaliście się za ręce, coś... - podpytywał Manu.
- To też powiedział ci Schlierenzauer? - spytałam beznamiętnym głosem. Mój towarzysz skinął głową. - Przecież ja mu osobiście załatwię wizytę u okulisty! Ślepy jak kret czy jak...
- Czyli że to nie jest prawda? - Fettner zaczynał się gubić.
- Manu... ja tych całych Niemców nawet nie lubię. Michi mnie z nimi poznał na skoczni, pogadałam trochę z Freundem i Freitagiem, potem doczepili się Welligner z Krausem i zanim się obejrzałam byłam z tym młodym na kawie. Dowiedziałam się tylko jacy są wspaniali, zajebiści, jak to im niesamowicie idą treningi i dlaczego są lepsi od wszystkich innych drużyn. Wylał na swoją drużynę tyle słodyczy że osobiście rzygnęłabym tęczą – zakończyłam poirytowana swój wywód.
- W życiu nie widziałem żebyś była tak zniesmaczona – zaśmiał się Manuel.
- Bo jeszcze nigdy w życiu nie opowiadałam ci o Wellingerze.


Lubię spotkania sztabu. Można powkurzać Diessa, pośmiać się z serwisemenami, wysłuchać kolejnych zapierających dech w piersiach historii Heinza i przy okazji dobrze się najeść. Tak było i tym razem.
-... i ja wsiadam do tego samochodu, mówię 'cześć kochanie!', odwracam się, a to nie moja żona! Pomyliłem auta! - Kuttin po raz 3 opowiada nam tą samą historię, mimo to nadal wszyscy udają rozbawienie. Sięgam po kartonik z chińskim jedzeniem z restauracji na wynos i przygotowuję się na dalszą część opowieści. - Patrzę, jakaś wielka baba z klasyczną fryzurą na mopa, brew zrośnięta nad nosem, sukienka zrobiona chyba z namiotu...
Niestety nie dowiadujemy się po raz kolejny jakimi epitetami został obrzucony biedny Heinz, gdyż do pokoju wpada Thomas i krzyczy:
- Fettnerowi znowu się udało!
Diess z zaciętą miną rusza w stronę drzwi i razem z Morgim opuszczają pokój. Siedzę zdezorientowana i próbuję spojrzeniem uzyskać od kogoś odpowiedź na nieme pytanie co się dzieje, ale wszyscy jak gdyby nigdy nic spokojnie dalej jedzą. Drzwi się ponownie otwierają, wraca mój ulubieniec, a pod pachą niesie dwa słoiki nutelli.
- Justyna masz z nim coś zrobić – rzuca do mnie odkładając słoiki na podłogę.
- Niby co i z kim? - pytam zdezorientowana.
- Fettner ma przestać żreć tyle czekolady – odpowiada wkurzony jakbym co najmniej to ja pakowała te słoiki Manuelowi.
- Może mam mu jeszcze walizki przed wyjazdem sprawdzać? - pytam ironicznie.
- Rób co chcesz, jesteś kobietą, rozwiąż ten problem – złość Diessa jest już jawnie widoczna na jego twarzy.
- O to to to to! - wykrzykuje Heinz. - Jesteś kobietą! Kobiety zawsze wiedzą co robić w takich sytuacjach!
- Co robić kiedy ma się za dużo Nutelli? - pytam. - Nie wiem jak na waszej planecie ale u nas się ją po prostu zjada!


Siedzę na plaży z Michim i Gregorem i przeprowadzam z nimi zajęcia z równowagi. Reszta drużyny rozdzielona pomiędzy Heinza i Diessa jest aktualnie na innych ćwiczeniach w ośrodku. Męczymy się już tak w pełnym słońcu od ponad godziny, chłopcy w bokserkach, ja – mimo ostrego sprzeciwu wiadomych jednostek – w bikini. Jedyne co mnie trzyma poza cieniem to pogłębiająca się z minuty na minutę opalenizna.
- Zmiana! - krzyczę. - Michi na piłkę, Gregor na taśmy.
Chłopcy zamieniają się miejscami, Hayboeck ustawia się na wielkiej piłce do ćwiczeń i czeka aż mu rzucę tę mniejszą, siatkową. Mijają kolejne minuty, a ja jestem coraz bardziej rozkojarzona, więc żeby mnie sprowadzić na ziemię Gregor zaczyna mi opowiadać jak jego dziewczyna Sandra pomyliła kiedyś miasta konkursu i pojechała wspierać skoczka w zupełnie innym miejscu. Umierając ze śmiechu nad mimiką twarzy Gregora kiedy naśladuję swoją przerażoną dziewczynę rzucam Michiemu piłkę delikatnie za mocno, chłopak traci równowagę i upada na piasek za piłką.
Na chwilę zamieram, ale zaraz potem zaczynam się zanosić histerycznym śmiechem.
- I przegięłaś moja panno! – krzyczy rozbawiony Michi ruszając w moją stronę. Staram się uciekać, ale to oczywiste że wysportowany chłopak będzie biegał szybciej niż ja. Dopada mnie parę metrów dalej i podnosi do góry. Kilkanaście sekund później już wiem gdzie skończę. W wodzie. Uwieszam się więc na szyi Hayboecka jak mała małpka, rozumując że jeśli ja się zamoczę to on też, niech ma, a co! Po chwili zdaję sobię sprawę z tego, że jemu to nie robiło szczególnej różnicy bo oboje jesteśmy mokrzy od góry do dołu. Zaczynam krzyczeć żeby mnie zostawił bo to jedyne co mogę zrobić jako że oplatam go nogami w biodrach, więc nawet nijak nie mogę go zacząć kopać.
- Ej, Tyśka! - krzyczy Gregor z brzegu, więc oboje z Michim spoglądamy w jego kierunku. - Chyba będziecie mieli problem!

I wskazuje na miejsce za plażą, gdzie stoi mnóstwo osób a jedyne co widać oprócz nich to błyski fleszy.  


******
Napisałam kolejny rozdział szybciej w ramach świętowania 1000 wyświetleń bloga! ;) bardzo Wam dziękuję za wyświetlenia, jak również za komentarze ;) mam nadzieję że wszystkie osoby, które czytają a jeszcze się nie ujawniły zrobią to w najbliższym czasie, bo komentarze strasznie motywują ;)
widziałam jak wiele kontrowersji wzbudził Wellinger, myślę że nie musicie się jeszcze martwić, to wszystko się pozmienia jeszcze tyle razy, tak opiszę niektórych bohaterów że myślę że na sam koniec będziecie miały o niektórych zupełnie inne zdanie ;) ale ostateczną decyzję kto będzie Bawarczykiem już podjęłam ;)
aaa, tak w ramach kontrastu do wszystkich, którzy zawsze robią z Gregorowej Sandry małego potworka, u mnie będzie ona anielicą, wspierającą Tyśke w tym małpim gaju ;)

ENJOY!

8 komentarzy:

  1. Nawet nie wiesz jaka byłam uradowana, jak zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział! ;D
    Nadal nie mam pojęcia co do tego Bawarczyka... Bo z jednej strony jestem pewna, że o Wellingera chodzi, ale z drugiej strony Justyna tak "ładnie" o nim mówi, że normalnie rozum tracę.
    Co do Sandry to bardzo się cieszę, że zrobisz z niej sympatyczną postać, bo naprawdę jest mało opowiadań z dobrą dziewczyną Schlieriego, a może nawet w ogóle nie ma...
    Dzięki tym ciekawskim pewnie Justyna i Michael będą mieć niezłe kłopoty, a jak się Alex dowie, to już całkiem będą sobie razem z panią fizjoterapeutką dogryzać..

    Mnóstwoooo weny, pozdrawiam ;*


    PS. Jakbyś mogła to proszę wyłącz weryfikację obrazkową :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powinno już być wyłączone ;)
      będą mieli kłopoty, to mogę zagwarantować, ale nie zapominajmy o Heinzie - obrońcy swoich poszkodowanych owieczek ;)
      pozdrawiam! ;*

      Usuń
  2. Czyli nie Wellinger :) Uf! Już mało z Korą nie zemdlałyśmy.
    Uwielbiam za to Heniza. Więcej go, więcej i więcej jego historii.

    OdpowiedzUsuń
  3. Popieram Arię! Więcej Heinza :D
    Cieszę się też, że Sandra nie będzie "wredną suką". (W końcu coś innego :P)
    Jestem bardzo ciekawa, jak historia się dalej rozwinie. Czekam z niecierpliwością :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kuttin mnie tutaj po prostu zabija :D Jest świetny.
    A co do Sandry - bardzo dobra decyzja. Mogła się już wszystkim znudzić w roli wrednej suki :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Awersja Tyśki do Andreasa W. jest tyleż zastanawiająca, co niepokojąca. Znając normalne standardy romansowe śmiem twierdzić, że w przyszłości (nieważne, bliższej bądź dalszej) nasza zadziorna Polka postanowi zagiąć parol na przystojniachę zza Odry ;D Bo jednak prawidła podpowiadają zmianę niechęci na miłość. Tak, tak! Heh, chyba powinnam ograniczyć wyobraźnię i zmienić lektury wakacyjne ;D Dodam jeszcze na zakończenie tego mało wartościowego komentarza, iż Heinz Kuttin, jaki jest, każdy widzi. Ot! ;D
    pozdrowienia! cmok! cmok! ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Już ich widzę na tej plaży! Z każda linijką rozbawiasz mnie bardziej dziewczyno! Jesteś boska! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plus ten hejt na Wellingerze - mistrzostwo! ;)

      Usuń