sobota, 28 czerwca 2014

6. Więc jesteś małym, skromnym Bawarczykiem, tak?

Przedostatni dzień naszego pobytu w Turcji. Jutro zapakujemy nasze zacne tyłki w samolot i wrócimy do Tyrolu. Sztab trenerski w całym swoim przypływie łaski postanowił odpuścić treningi i zarządził dzień nad basenem.
Tak więc leżymy sobie na leżaczkach, a nasze domowe przedszkole w składzie Kraft i Diethart siedzi w basenie i odbija między sobą piłkę plażową. Raj.
Ale nie, pojawiają się Niemcy. Oczywiście, byłoby zbyt pięknie. Gdybyście pytali: nie, nie sypnęłam ich przed trenerem. Kiedy Freund już wytrzeźwiał, przestał śmierdzieć alkoholem i wyglądał w miarę cywilizowanie pobiegłam do Schustera i z przerażeniem i gestykulacją ostatniej psychopatki opowiedziałam mu jak Severin spadł ze schodów. Od tego czasu Werner na każdym kroku dziękuje mi za okazaną pomoc i wsparcie. Czekam na jakiś order od pani Merkel, czy coś. Halo, uratowałam im najlepszego skoczka!
W końcu stwierdzam, że w pełnym słońcu bez niczego do picia dłużej się nie da, więc zakładam japonki i w moim neonowym bikini szoruję do baru. Składam zamówienie na lemoniadę – w końcu jestem w pracy, prawda? Zero alkoholu! - i widzę cień kogoś kto stoi tuż za mną.
- Nie podziękowałem ci jeszcze – słyszę głos Severina, ale nadal się nie odwracam.
- Więc masz szansę – odpowiadam wyciągając szyję jak mała żyrafa, żeby przeczytać nazwę alkoholu z najwyższej półki.
- Dasz się gdzieś zaprosić?
Tego się nie spodziewałam. Odwracam się w jego stronę i przeżywam kolejny szok. Nie zrozumcie mnie źle, ja wiem że to skoczek i powinnam być przygotowana, widziałam już moich mężczyzn bez koszulek, ale Sev jest typowym chudzielcem! Wczoraj cały wieczór przeleżał na brzuchu, więc nic nie widziałam, ale myślałam że jego klata rozmiarami przypomina czoło szczura! A tu takie miłe zaskoczenie!
Nie chcąc żeby zauważył, że gapię się na jego tors odwracam wzrok w lewo na pobliski stolik.
- A nie będzie tam Wellingera? - pytam.
Freund opuszcza głowę rozbawiony i słyszę, że zaprzecza.
- Nie będzie – obiecuje mi. - Będziesz ty i będę ja.
Chyba mnie troszkę ciarki przeszły, a przecież skwar taki w tej Turcji, że głowa mała! W końcu barman subtelnym chrząknięciem zwraca moją uwagę na siebie i odbieram lemoniadę.
- Będę na ciebie czekał o 20 w barze na plaży – rzuca Freund i odchodzi w kierunku swojej kadry.
A ja stoję jak ten ostatni słup soli i piję przez słomkę moją lemoniadę, która notabene zaraz się skończy. Podchodzi do mnie Heinz. No musielibyście go widzieć: japonki, hawajskie szorty, hawajska rozpięta koszula i na deser wędkarski kapelusik! Na nosie wąskie okulary a'la matrix i drink naładowany parasolkami w dłoni.
- Wiesz Tysia – zaczyna takim tonem, że już wiem że przyszedł 'nauczać owieczki'. Siadam więc przy wolnym stoliku, a on obok mnie. - Werner mi mówił, że uratowałaś tego młodzieńca po tym jak spadł ze schodów.
Kiwam potwierdzająco głową próbując się domyślić do czego on właściwie zmierza.
- Ale mówiłem ci, że jestem tu dla was – nachyla się w moją stronę. - Mi możesz powiedzieć prawdę.
On wie. Cholera, on wie! Na pewno słyszał, albo co gorsza widział tych idiotów jak nieśli Freunda do mojego pokoju. Pozabijam ich. Jeszcze mi się za to oberwie.
- Czy ty go pobiłaś? - pyta mnie wprost Kuttin.
No teraz to mnie zatkało. Patrzę na trenera jak na idiotę, usiłując cokolwiek wyczytać z jego twarzy. Ale on jest rozluźniony i spokojny.
- Oczywiście że nie! Spadł ze schodów – mówią, że kłamstwo powtarzane wiele razy przeradza się w prawdę, tak? No to sprawdźmy.
- Bzdura – śmieje się Heinz. - Kraft ma łóżko przy ścianie obok klatki schodowej i mówi, że nic nie słyszał.
Dodać Krafta do listy osób do zamordowania? Załatwione!
- Kraft ma bardzo głęboki sen – próbuję być przekonująca, ale słabo mi to idzie.
- Jeśli macie jakieś problemy, to daj mi znać! - szepta trener. - Znam świetnego terapeutę dla par! - otwieram usta żeby coś powiedzieć, ale nie dane mi jest dojść do słowa. - Wiem, że dzisiaj u ciebie nocował! Nic się nie martw! My też kiedyś z małżonką mieliśmy problemy, truła mi niesamowicie, więc dla świętego spokoju poszedłem z tym babskiem na te spotkania. I byłem bardzo pozytywnie zaskoczony!
- Freund i ja nie jesteśmy parą – wyrzucam z siebie w momencie kiedy Kuttin robi sobie przerwę na łyka drinka.
- Tak tak – uśmiecha się porozumiewawczo Heinz, a mi ręce opadają do samej ziemi. - Ta idiotyczna umowa Alexa obowiązuje tylko w kadrze. Z Niemcami możesz się spotykać bez strachu!
- Naprawdę myślisz, że gdybym z nim była to bym go uderzyła? - pytam z niedowierzaniem.
- Przemoc w rodzinie jest ostatnio częstym zjawiskiem – zauważa filozoficznie trener. - Statystycznie 40% ze wszystkich zgłoszeń to przemoc ze strony kobiety względem partnera. Czytałem na Wikipedii! Synu! - wrzeszczy do Dietharta, który stoi na brzegu basenu. - Czyś ty oszalał? Proszę pod ręcznik! Będziesz tak stał, przewieje cię, zaziębisz się, gluty z nosa do ziemi, a matka twoja do mnie z pretensjami przyjdzie!
- Tu nie ma wiatru – zauważam szeptem nie chcąc podważać autorytetu naszego dość specyficznego szkoleniowca.
- Aha – mruczy pod nosem w odpowiedzi – Gregor też tak kiedyś mówił! A jak mu w dupę zawiało, raz drugi, to bulę uklepywał aż miło!


19:00 oznacza panikę. Iść czy nie iść? Moi mężczyźni jednogłośnie ogłaszają, że idę.
- Nie mam się w co ubrać – oznajmiam i z triumfującą miną padam na łóżko obok Gregora.
Manu zabiera swoje opakowanie czekolady, którą mu przemyciłam i rusza w kierunku mojej walizki. Chwila przekopywania stosów i wyciąga z niej mój kolorowy, zwiewny kombinezon z krótkimi nogawkami i rękawkami.
- A to? - pyta wcinając kolejną kostkę słodkości. Chłopcy z aprobatą kiwają głowami, więc porywam z jego ręki część garderoby i udaję się do łazienki. Przebieram się, poprawiam makijaż oczu, psikam się delikatnie perfumem i porywając prostownicę wracam do pokoju.
- A tak właściwie – zaczyna Morgi w czasie kiedy ja zaczynam prostować moje nieokiełznane włosy – co się stało Severinowi, że jest taki pogruchotany?
- Spadł rano ze schodów – odpowiadam wzruszając ramionami.
- Nieprawda – odznaka obozowego upierdliwca wędruje w ręce Stefana – Ja nic nie słyszałem!
- Bo jesteś głuchy jak pień – odpowiadam krótko i zdecydowanie dając im do zrozumienia, że temat jest skończony.
- Gdyby coś się działo, to daj nam znać – instruuje mnie Michi. - Przyjdziemy i spuścimy wpierdol każdemu chętnemu!
- A co by się miało dziać? - pytam zdumiona.
- No nie wiem... Dzik by was zaatakował – proponuje Gregor.
- Tubylcy by was porwali – dorzuca Manuel.
- Freund powiedziałby coś niestosownego...
- Casanova Wellinger by się pojawił...
- Przyszedłby Heinz i próbowałby udzielić wam ślubu...
- Czy wam dzień na słońcu zaszkodził? - pytam w końcu. - Wychodzę, więc wynocha z mojego pokoju! - krzyczę i wyganiam ich na korytarz. - Jak wrócę to do was wpadnę!
- Nie chcemy cię dzisiaj w ogóle widzieć – informuje niezwykle uprzejmie Morgi.
- Damy radę! - potwierdza Gregor. - Michi ci ukradł herbatę, Kraft ma piżamę, Fettner zajmie się sobą bo ma czekoladę, a kolanem Thomasa zajmę się ja!
- Nie tkniesz mojego kolana kretynie! - krzyczy Morgi z przerażeniem w głosie.
- Uspokój się! Zachowujesz się jak baba! - Schlieri przewraca oczami. - Tak ci wymasuję kolano, że następnym razem trzy razy się zastanowi zanim znowu zacznie boleć!


19:55 wychodzę z hotelu. Idę powoli, bo raz że nie chcę być osobą czekającą, a dwa mam na nogach japonkowe sandałki i nie chcę ich rozwalić na pierwszym napotkanym kamieniu. Schodzę w kierunku plaży i z zaskoczeniem stwierdzam, że się stresuję.
Oddychaj! Wdech, wydech! On chce ci tylko podziękować.
Namierzam bar i ruszam w jego kierunku. Kiedy jestem już bliżej zauważam, że przy stole widać całą ekipę niemiecką.
Obiecał mi! Obiecał, że tylko ja i tylko on!
Klnę w myślach na Freunda, ale nadal idę w kierunku baru. Severin mnie zauważa, trąca ramieniem Schustera, a ten wstaje i ogłasza:
- Koniec tego dobrego dzieciaczki, wracamy do hotelu!
- Jak to do hotelu? - pyta oburzony Wellinger. - Przecież jest wcześnie! Godzina jak dla bachorów!
- A ty masz się za kogoś więcej niż takiego rozwydrzonego bachora? - pyta uprzejmie trener.
- Chłopaki, tyłki do góry i znikamy – nagle odzywa się Freitag, który chyba podłapał o co chodzi bo uśmiechnął się w moim kierunku. Wszyscy odwracają się jak na zawołanie.
- No pewnie! - denerwuje się Andi. - Severin może sobie zostać na randce z Austriaczką, a ja mam iść spać, tak?
- Po pierwsze ona jest Polką – wyjaśnia cierpliwie trener. - A po drugie Severin jest dorosły, w przeciwieństwie do niektórych i nie trzeba mu już zmieniać pieluch.
- Ja też jestem dorosły – informuje Wellinger.
- W takim razie jutro biegasz o dorosłej godzinie – stwierdza Werner zbierając swoje rzeczy. - Wstaniesz o 3 rano, jak przystało na dorosłego piekarza i będziesz biegał!
- To jest jakaś bzdura – marudzi Andi ruszając za całą resztą. - W tej kadrze są równi i równiejsi!
- Przepraszam cię za niego – mówi zażenowany Severin kiedy w końcu okrzyki młodego Niemca cichną.
- Ja się ubawiłam – odpowiadam, a Freund patrzy na mnie zaskoczony. - No nie lubię gościa, co ja ci poradzę?
Blondyn uśmiecha się do mnie i prowadzi w stronę jednego z wysokich, barowych stolików. Zamawiamy drinki i siadamy naprzeciwko siebie.
- Ładnie wyglądasz – stwierdza Severin.
- Dziękuję, ty też – odpowiadam. - Chociaż nie sądziłam, że trener pozwala wam chodzić w innych ciuchach niż te od sponsorów.
- Bo nie pozwala – uśmiecha się do mnie łobuzersko – Ale jak to stwierdził nasz kadrowy niemowlak, tu są równi i równiejsi. Wiesz... Ja chcę ci bardzo podziękować za to, że nas nie sypnęłaś. No i że uratowałaś mi plecy...
- Daj spokój – macham ręką i biorę łyka drinka. - Nie byłabym w stanie odmówić przerażonemu Marinusowi.
- No tak, Marinus.... - czyżbym słyszała w twoim głosie nutkę zawodu?
- A owszem, Marinus – odpowiadam. - Aż do momentu dojścia na plażę nie wiedziałam co się stało. Ale jeśli to ma ci poprawić humor to Wellingerowi pozwoliłabym zgnić na tej plaży.
- A ja ostatecznie wylądowałem z tobą w łóżku – prycha śmiechem Severin.
Przez chwilę analizuję co właśnie powiedział i uśmiecham się złośliwie.
- Słaby pierwszy raz zaliczyliśmy, co nie?
- Jesteś niemożliwa! - krzyczy Freund zanosząc się śmiechem. Potem pyta mnie dlaczego tak strasznie nie lubię Wellingera. Więc opowiadam mu jak przy naszym pierwszym spotkaniu zabrał mnie na kawę i o mało się nie zadławił zachwytami na swój temat. Severin się trochę podśmiechuje, ale kiwa głową ze zrozumieniem.
- Wiesz, Wellinger będzie teraz drugi rok w kadrze i wydaje mu się, że Boga za nogi chwycił! - tłumaczy mi ze spokojem. - W jego mniemaniu jest wielkim sportowcem, ulubieńcem kibiców i tak dalej. Jeszcze czeka go zderzenie z rzeczywistością, ale jak się nie sparzy, to się nie nauczy.
- Czyli, wy sparzenie macie już za sobą? - pytam.
- Większość z nas, tak – odpowiada mi uśmiechając się delikatnie. - Znamy swoje miejsce w szeregu, nasza kadra raczej jest dość skromna, jesteśmy małymi ludźmi, nie chełpimy się i nie wywyższamy.
- Więc jesteś małym, skromnym Bawarczykiem, tak? - śmieję się.
- Ładnie ujęte – kiwa głową. - I Andi też kiedyś zostanie małym Bawarczykiem. Jak tylko kilka konkursów z rzędu mu nie pójdzie, a media wyleją mu na głowę wiadro pomyj.



*****
Jestem po sesji, wena mnie roznosi, to też tak często wstawiam posty ;) mam nadzieję, że nadążacie ;)
Bardzo jestem ciekawa kogo ostatecznie obstawiacie do roli Bawarczyka ;)
Wplotłam trochę mądrości Heinza, mam nadzieję, że jego fanki będą zadowolone ;)
Nadrabiam zaległości w Waszych blogach, ale przyznam szczerze, że trochę czasu mi to zajmuje ;)

ENJOY!

9 komentarzy:

  1. Już sama nie wiem kto jest tym Bawarczykiem :D Severin - byłoby za prosto, ale kto wie? Może to i on. Wellinger - mówią, że kto się czubi ten się lubi. Więc może i on jest tym Bawarczykiem, który spędza sen z powiek Twoim czytelniczkom :P A może i Marinus? Niee, nie wiem już sama. Ale wiem jedno - ten rozdział wyszedł Ci wyśmienicie. Uśmiałam się jak nigdy :P I te porady trenera.. Po prostu mistrzostwo.
    Nadążamy, nadążamy. Nie pogniewamy się jeśli posty będą dodawane w takiej częstotliwości. Jak jest ciekawa historia i w dodatku dobrze napisana to nic, tylko czytać i się zachwycać! :)
    Pozdrawiam, Allie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się w 100% z tym komentarzem. Po prostu nic dodać, nic ująć. Kwestia małego Bawarczyka jest tu rozpisana dokładnie tak, jak ja sobie to wyobrażam.

      Usuń
  2. Czytając byłam pewna, że chodzi o Freunda, ale przez to jego ostatnie zdanie powrócił mi do głowy totalny mętlik..
    Dawaj jakieś podpowiedzi, bo oszaleję ;D

    Genialny rozdział, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja lubię tego Severina :) W ogóle całość się bardzo fajnie czyta. Dzięki za wszystkie scenki z trenerem, bo wnoszą wiele humoru. Ach, jak ja lubię takich wujków. A Andi nigdy nie będzie małym Bawarczykiem!

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział. Czytałam i śmiałam się jednocześnie :) Bardzo lubię takie opowiadania: z dużą ilością humoru i dobrze napisane. Obstawiałam Severina za Bawarczyka ale teraz... Czekam na następny rozdział :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pluję sobie w brodę, że tak późno tu dotarłam :D Dzięki za komentarz u mnie z zaproszeniem ^^ Uwielbiam takie śmiechowe historie, naprawdę :D
    Oni wszyscy są powaleni. I Austriacy i Niemcy. I Tyśka :D
    Ciekawi mnie kto jest małym Bawarczykiem, bo nie chcę nikogo obstawiać. Pewnie bym nie trafiła :D Kuttin mnie rozbraja, ale w pozytywie i oni wszyscy razem wzięci. Miętowa herbata, nutella, piżama hahahaha, no padłam, padłam :D
    Czekam z niecierpliwością na następny ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko z ojcem! Ja tu sobie kulturalnie wchodzę, aby skomentować kolejny cudny rozdział, a Ty mnie tutaj atakujesz takim nagłówkiem! Kraft wygląda jakby właśnie w spokoju zabarwiał wodę, Gregor jakby bawił się w Jezusa i na tej wodzie siedział, Manu przypomina mi wychudzonego Buddę i absolutnie swoim szczerzem wygrywa ujęcie, a Michi to chyba poszedł na YOLO. :D Zdjęcie jest genialne i totalnie pasuje do tego opowiadania!
    Ale już się pośmiałam na wstępie i przechodzę do tekstu.
    Nie ukrywam, widząc tytuł rozdziału miałam nadzieję, że dowiemy się w końcu kto jest tym małym Bawarczykiem. A tutaj klops, dupa Jasiu i pan Stasiu, dalej nic nie wiadomo! Jak się nie obrócisz to dupa z tylu, bo wciąż Bawarczykiem może być Sev, może być nim Wellinger, albo może być nim Marinus. Bądź tu mądrym! Osobiście (jak już wspominałam) liczę na Severina. Niby nie randka, ale wyglądało jak randka. W ich rozmowie ewidentnie wyczuwałam flirt, a przynajmniej ze strony Freunda. Co ja gadam, flirtował i już. Ale ogólnie to lubię tego Seva. Jestem za nim.
    Ah, i te nasze cudowne austriackie dzieci skoków jak zwykle są niezawodne. Lubię to. Bardzo to lubię, bo Austriacy są uważani za takich wielkich panów, co to na wszystkich krzywo patrzą. A to nieprawda, bo oni są bardzo mili. Tylko znajomość z Walterem im szkodzi na wizerunek.
    A! Jako wielka fanka Heinza czuję się rozpieszczona tym rozdziałem i jego kolejnymi tekstami. Heinz to moja tutejsza miłość, bije na głowę Michiego! Facet jest nie z tej ziemi, a jego kreacja udała Ci się wybornie.
    Super, że masz wenę i trzymam kciuki, aby wciąż się Ciebie trzymała. Życzę udanych wakacji, obfitych w pisanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałabym poinformować Cię o dodaniu Twojego bloga do spisu opowiadań poświęconych skoczkom narciarskim. Twój blog ma w liście następujący numer 19. Jeżeli chcesz coś zmienić w swoim zgłoszeniu, kieruj się do zakładki Spam. Byłoby mi miło, gdybyś dodała gdzieś link do mojego bloga (jeśli to zrobisz to poinformuj mnie również w Spamie).
    Dziękuję za uwagę i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba mi się Severin w tym rozdziale. Wygląda na faceta, który wie, czego chce i który przy tym zachowuje umiar oraz głowę na karku. Jego mądre wypowiedzi o niemieckiej kadrze świadczą o zaangażowaniu, ale też dozie dystansu, jaką Freund pielęgnuje w stosunku do własnej drużyny. Moim zdaniem taka postawa jest świetna, Sev nie da sobie w żadnej mierze w kaszę dmuchać! Ciekawa jestem bardzo dalszego ciągu relacji skoczka i Polki, bo początek jawi się tyleż interesująco, co dwuznacznie. ;D
    pozdrowienia! cmok! cmok! ;D

    OdpowiedzUsuń