czwartek, 19 czerwca 2014

4. W tej kadrze dbamy o owieczki!

Mam przerąbane. To znaczy, oboje mamy. Austriackie media oszalały na punkcie moich zdjęć z Michaelem z morza. Nasz 'związek' został już szczegółowo opisany chyba przez każdy brukowiec, a w jednym nawet pojawił się wywiad z Kraftem, który oznajmił że gorąco nam kibicuje. Kraft zarzeka się, że to nie on bo on nie umie złożyć tak składnych zdań. I ja mu wierzę.
W tym momencie przed moim nosem ląduje kolejna gazeta, a ja o mało nie dostaje zawału. Wyobraźcie sobie satysfakcje w oczach Diessa kiedy zobaczył te zdjęcia. Diabeł to przy tym człowieku mały pikuś.
- Co macie do powiedzenia? - pyta Alex z triumfującą miną. Siada przy stole naprzeciwko nas, a Michi i ja prezentujemy klasyczne miny zbitego psa.
- Na Boga Alex! - krzyczę – Przecież wszystko już powiedzieliśmy przy poprzednich 753 gazetach! To jedno wielkie nieporozumienie!
- Ja wiedziałem, że pomysł żebyście mieszkali obok siebie to bzdura! - asystent naszego trenera sprawia wrażenie jakby kompletnie nie kontaktował. - 3 tygodnie ci wystarczyły? - zwraca się do mnie.
- Nigdy nie spałam z Hayboeckiem – warcze pod nosem obrażona.
- A szkoda – dodaje blondyn.
- Nie pogrążaj nas, błagam – patrzę na mojego towarzysza, a on tylko podnosi do góry ręce w geście niewinności.
- Heinz? Masz zamiar zabrać głos w tej sprawie? - Alex zwraca się do trenera, który siedzi obok pogrążony w grze na telefonie.
- Dla mnie nie ma sprawy – trener wzrusza ramionami, a w moim sercu ponownie pojawia się wiara w ludzi.
- Ciebie też omamiła? - wrzeszczy Diess tym samym powodując że Kuttin przegrywa w swojej grze i całą uwagę przenosi na nas.
- Tysia twierdzi że nic się nie stało, Hayboeck, choć zawiedziony, to potwierdza – trener wstaje i zaczyna krążyć wokół nas. - Rozmawiałem z Gregorem, który tam był i którego wersja w 100% jest zgodna z tym co mówi ta dwójka. Nie jestem chory na umyśle żeby szukać problemu tam gdzie go nie ma!
- A niektórzy jak widać są – rzucam teatralnym szeptem ze złośliwym uśmiechem.
- Daj spokój Alex – niespodziewanie odzywa się Hayboeck – Nie możesz cały czas stawiać tej sytuacji na równi z sytuacją z Silvią. Tysia jest zupełnie inna i jedyne co ją łączy z Silvią to zawód. Ponadto Tyśka nigdy cię nie kochała i nigdy nie zwiąże się z żadnym z nas.
Zamieram. Jaka Silvia? Jakie kochanie? Przecież Morgi twierdził, że to wszystko jego.... Nagle w głowie zapala mi się żarówka.
- Silvia była fizjoterapeutką związaną z Alexem i zdradziła go z Thomasem – bardziej stwierdzam niż pytam. Wzrok wszystkich pada na mnie, ale nikt nic nie mówi. - Tak?
- Później Tyśka – ucisza mnie Michi. - W każdym razie tak jak tu stoję mogę Wam wszystkim zagwarantować, że za rok obecna tu dziewczyna będzie w szczęśliwym związku i będzie się poważnie zastanawiać czy od nas nie odejść. Ale my jej nie powolimy.


Siedzimy w moim pokoju. Gregor aktualnie jest przeze mnie regenerowany, Michi czeka na swoją kolej. Żadne z nas przez dłuższa chwilę nic nie mówi. W końcu odzywa się Gregor.
- Silvia nie była zła... Chociaż nie. Była. Ciężko to wszystko opowiedzieć. Generalnie chodziło o to, że ona i Diess znali się już wcześniej. Można powiedzieć że jeszcze z czasów kiedy Alex był młody i piękny...
- Czyli taka bardziej prehistoria – wtrąca Michi.
-... w każdym razie oni kiedyś byli parą. - kontynuuje Schlieri. - Wszyscy są prawie pewni, że robotę u nas dostała po znajomości dzięki swojemu kochasiowi. Na początku było spoko, ale potem nagle zaczęli mieszkać razem w pokoju. Auaaa! To boli!
- Przepraszam – mrucze pod nosem, ale nie zwalniam uścisku na jego łydce.
- No i Pointner zaczął coś podejrzewać – rzuca Michi. - Któregoś pięknego wieczora na Turnieju Czterech Skoczni ich nakrył. Ale wiesz... Wszystko jest dla ludzi. - uśmiecha się złośliwie, a ja tylko z rozbawieniem przewracam oczami. - Wtedy nie było tej chorej umowy, że nie możemy się ze sobą wiązać. Nawet jeśli Diess miał wtedy już żonę.
- Tylko że chwile potem rozwalił się Morgi i Silvia musiała z nim zostać w Austrii jako nasz najbardziej wykwalifikowany masażysta, z nami pojechał Andi na zastępstwo – wpada mu w słowo Gregor. - No i Silvia z Alexem długo się nie widzieli, ona całe dnie spędzała z Thomasem i kiedy oboje wrócili do kadry to w gazetach huczało od tego że Morgi zostawił dla Silvii narzeczoną i Lily.
- Lily? - pytam.
- Córeczkę – odpowiada Hayboeck. Nawet nie wiedziałam, że Thomas ma dziecko. - I wtedy rozpętało się piekło. Alex robił wszystko, żeby rzucać kłody pod nogi Morgiemu, nawet Pointner nad nim nie panował. Z Silvia żaden z nas nie chciał gadać, chcieliśmy zmiany fizjoterapeuty.
- Mnie prawie Sandra za uszy wyciągnęła z kadry – dopowiada Gregor. - 'Nie będziesz pracować z tą ladacznicą!' - po raz kolejny zabawnie naśladuje głos swojej dziewczyny, a ja delikatnie się uśmiecham i przechodzę na drugą stronę, żeby rozmasować drugą nogę. - Wiesz, Sandra jest dość zżyta z Kris... Znaczy z narzeczoną Thomasa. Z Michim zerwała dziewczyna...
Patrzę zaskoczona na blondyna, a on nieśmiało kiwa głową na potwierdzenie.
- W gazetach pisali, że ze mną też miała romans – tłumaczy. - A Em nie chciała mi wierzyć że to stek bzdur.
- W każdym razie potem Silvie zwolnili, a Thomas pod presją otoczenia zerwał z nią wszelkie kontakty. - podsumowuje Gregor.
- Czyli.... rozbiła trzy związki? - pytam.
- Dwa – poprawia mnie Schlieri. - Żona Diessa mu wybaczyła. Ale Kris o Thomasie nie chciała już słyszeć, no i Em i Michi...
- A Alex wymyślił tą chorą umowę, którą musieliśmy podpisać my, mimo że to on wszystko rozpętał – stwierdzam, a chłopcy potwierdzają skinieniem głów. - Chore.
W głowie mam pełno myśli, przez które przedzierają się dwa pytania: W co ja się wpakowałam? I jak oni się z tego gówna wygrzebali?

Jest około północy, a ja siedzę na hotelowym tarasie i biję się z myślami co dalej. Przecież Diess mi nie da żyć. To nie jest człowiek, któremu można coś racjonalnie wytłumaczyć. Miesiąc pracy i już taka akcja.
- Mam nadzieję, że nie rozmyślasz o tym jak złożyć wypowiedzenie – głos za mną wyrywa mnie z rozmyślań. Odwracam się i widzę Heinza. - Mogę? - wskazuje miejsce obok mnie.
Kiwam głową i delikatnie się przesuwam.
- Alex to trudny człowiek – zaczyna Kuttin. - Ale postanowiłem go zatrzymać w sztabie, bo to dobry specjalista, zna się na tym co robi.
- Czyli na uprzykrzaniu życia? - pytam.
- Też – uśmiecha się Heinz. - Kiedyś chciałem się wyspać, a ten wpada o 8:30 rano, że trening, że coś... no wariat, mówię ci. - parskam śmiechem, a trener obdarza mnie ojcowskim uśmiechem. - Ale ty też nie jesteś tu przypadkiem. Musisz chyba podziękować Maciejowi Kotowi. - unoszę brwi ze zdziwienia. - Wiem, że ćwiczyłaś na nim będąc na studiach, wystawił ci takie rekomendacje, że nie miałem żadnych wątpliwości.
Uśmiecham się do siebie pod nosem. Przez chwile zastanawiam się skąd się znają, ale dociera do mnie, że Heinz kiedyś trenował naszą kadrę. Mój kochany Kot. Mój obrońca przed złem całego świata. Dopóki nie zaczęliśmy o nim rozmawiać nie docierało do mnie jak bardzo tęsknie za moim sąsiadem. Postanawiam, że przed sezonem odwiedzę Zakopane.
- Ale Alex zadowolony nie jest...
- W dupie mam zdanie Alexa – stwierdza Kuttin z rozbrajającą szczerością. - To ja tu szefuje nie on.
- I dostawca kawy – dopowiadam wesoło przypominając sobie czego mnie uczyli skoczkowie.
- To tylko w siedzibie w Innsbrucku – wyjaśnia mi trener. - Tutaj najważniejszy jestem ja! I jeśli ja uważam, że będziesz dobrym pracownikiem to choćby się mury waliły i dinozaury srały zdania nie zmienię. Nie będę dobierał pracowników pod kątem tego kogo Diess mógłby puknąć a kogo nie.
Aż przeszły mnie dreszcze na samo wyobrażenie tej sytuacji.
-W każdym razie chcę ci przekazać, że nie bez przyczyny mamy tak młodą kadrę w tym roku. Moim zadaniem jest dbać o moje owieczki, czyli chłopców i ciebie – Kuttin wskazuje na mnie. - Macie po dwadzieścia kilka lat, macie się rozwijać, być szczęśliwymi i nie martwić się tym co będzie jutro. A moim zadaniem jest pilnować, żeby takie stare barany jak Diess czy inni wam w tym nie przeszkodzili! Co by się nie działo masz do mnie przyjść i mi o tym powiedzieć! Wujek Kuttin zawsze pomoże!
- A mogę o coś spytać? - pytam nieśmiało.
- Ależ naturalnie, moje dziecko!
- Jak to się stało że Alex i Thomas ze sobą rozmawiają?
- Jak już mówiłam w tej kadrze dbamy o owieczki – Heinz uśmiecha się złośliwie – Baran musiał ustąpić jeśli chciał mieć dalej pracę. Opowiadałem Ci już co mi się ostatnio przydarzyło? Wsiadłem nie do swojego samochodu! Wychodzę z hali przylotów...
Słyszałam tą opowieść już trzy razy, ale w tej chwili mam taki przypływ miłości do Heinza, że całą swoją uwagę poświęcam opowieści i udaję, że każdy jej fragment mnie zaskakuje.

Następnego ranka zjeżdżam windą do holu i udaje się w stronę jadalni na śniadanie. Piąty dzień przywitał nas pięknym słońcem, więc w głowie już obmyślam dla chłopaków zajęcia na plaży. W pewnym momencie rozbrzmiewa dzwonek mojego telefonu i uśmiecham się szeroko widząc kto dzwoni. Czy mi się wydawało czy właśnie minął mnie Schuster? No nie ważne...
- Cześć Kot – rzucam odbierając połączenie.
- No witam dziewczynę Hayboecka – słyszę i przewracam oczami. Ale przywitanie było ostatnim co usłyszałam, bo wchodząc do jadalni zamarłam. Przy stoliku z Fettnerem, Michim i Gregorem siedzi On. Mały Bawarczyk.



*******
Na potrzeby opowiadania, które dzieje się w sezonie olimpijskim, wszystko co zaczerpnęłam z rzeczywistości (czyli np upadki Morgiego) dzieje się sezon wcześniej ;) tak w kwestii wyjaśnienia ;)
Obiecuję, że w kolejnej części dam jakąś wskazówkę, kto jest Bawarczykiem ;)
ENJOY!

8 komentarzy:

  1. No po prostu umieram z ciekawości! Bawarczyk... O którego chodzi? ;D

    Czekam na kolejny rozdział, może wtedy dasz jakieś wskazówki ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Już nie mogę doczekać się aż wyjawisz kto jest Bawarczykiem :) Czekam :) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieźle pokręcona ta austriacka kadra! Aż dziw, że się tam jeszcze nie pozabijali. Mam tylko nadzieję, że Tyśka nie dostarczy im powodu, aby jednak nadrobili to niedopatrzenie. :P
    No i nie będę oryginalna – też czekam na Bawarczyka.
    A z drobnych uwag warsztatowych – w tekście literackim cyframi zapisuje się tylko liczby. Resztę słowem. Tak więc u Ciebie będą "trzy razy" a nie "3 razy".
    Pozdrawiam
    C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję za uwagę, już poprawiłam ;)
      Pozdrawiam,
      Zoe

      Usuń
  4. Dziewczyno, ależ Ty pędzisz! Ledwo przeczytałam jeden rozdział i obiecałam sobie, ze skomentuję na dniach, a tutaj już kolejny! I mi to nie przeszkadza, zawsze jest to kolejny rozdział do przeczytania. ;)
    No to tak. Uwielbiam Twojego Hayboecka. Znaczy, ja ogólnie bardzo go lubię, ale ten tutejszy to taka zakręcona pierdoła i w dodatku niby chłopak Tyśki. Choć ogólnie sprawa wygląda średnio, to z naszej perspektywy jest ona przezabawna. Co do samego Diesa, to mi skurczybyk działa na nerwy, ale bez niego byłoby nudno. Tak więc każdy jest na swoim miejscu, amen.
    Chłopcy odsłonili przed Justyną karty i pokazali, na czym tam naprawdę polega problem Diessa. Cóż, całej tej afery z Silvią nie skomentuję, bo mnie babsko irytowało i spierniczyło jeden z najpiękniejszych związków ever (naprawdę, po tym, gdy Morgi rozstał się z Kristiną chyba przestałam wierzyć w miłość). No, ale wyjaśnienie Tysi było potrzebne, żeby zrozumiała o co tak naprawdę chodzi i dlaczego Diess zachowuje się tak, a nie inaczej.
    W ogóle to jestem ogromną fanką Heinza i ja jego kocham, ja jego chcę jak najwięcej i ja bardzo proszę o uwzględnienie mojej miłości do niego. Dziękuję, pozdrawiam, całuję i ściskam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! Zauważyłam Twój komentarz wchodząc na bloga, żeby dodać kolejny rozdział ;)
      Hayboeck jest moją totalną miłością <3
      Niestety Heinza w nowym rozdziale nie ma, ale obiecuję wziąć pod uwagę fakt, że ma fanki i w kolejnym rozdziale przemówi na dłużej ;)

      pozdrawiam i życzę miłego czytania! ;*

      Usuń
  5. 'z czasów kiedy Alex był młody i piękny...
    - Czyli taka bardziej prehistoria'
    Padłam :D
    Ale muszę Ci powiedzieć, że niezłe jaja się w tej kadrze wyprawiały. I największe pretensje do całego świata ma ten, który tę całą historię zaczął. To też jest dość specyficzne.
    Pędzę dalej, żeby poznać małego Bawarczyka!

    OdpowiedzUsuń
  6. Atmosfera w austriackim zbiorowisku skoczków et cetera et cetera dzięki opowiedzeniu w gruncie rzeczy dość mrocznej historii o egotycznej femme fatale rozrzedziła się wyraźnie. Sama nie wiem, czego się mam spodziewać w konsekwencji wyjawienia prawdy, ale mam nadzieję, że nie będą to efekty krzywdzące na dłuższą metę kogokolwiek. Tyśka przejechała się już nieźle na stereotypowej opinii, a i innym też wystarczająco się dostało. Dobrze, że nad wesołą gromadką panuje Kuttin, który, mimo całego zacietrzewienia, zdaje się nad wyraz ogarniać pokręconą rzeczywistość. No, kiedyś poznamy mitycznego Bawarczyka? ;)
    pozdrowienia! cmok! cmok! ;D

    OdpowiedzUsuń