Uwaga!
Rozdział zawiera długo oczekiwanego Bawarczyka!
- Nie mamy państwa na liście – oznajmia nam wolontariuszka z Austriackiego Domu w Sochi.
- Oszaleję – mruczę pod nosem. - Tynka, błagam cię, zrób coś.
- Jak to, nie ma nas na liście? - pyta moja siostra.
- No normalnie – prycha dziewczyna.
No i przegięła. Tynki nie traktuje się jak idiotki, bo kara za to jest nad wyraz surowa!
- Posłuchaj mnie kwiatuszku – zaczyna przyciągając do siebie Gregora. - Zdajesz sobie sprawę, kto to jest? Gregor Schlierenzauer! Twoja wątłych rozmiarów mózgownica kiedykolwiek słyszała to nazwisko? Wyobrażasz sobie Olimpiadę, bez Schlierenzauera? Bo ja na przykład nie. Więc zanim poziom wkurwienia w moim organizmie osiągnie kosmiczny poziom i zadzwonię do twojego szefa, sprawdź proszę jeszcze raz na liście, czy na pewno tej drużyny tam nie ma! Nie po to leciałam tu Bóg wie ile godzin, żeby teraz jakaś żaba w uniformie mówiła mi, że nie mam gdzie spać!
Na twarzach całej kadry błądzą złośliwe uśmieszki, ale nikt nic nie mówi. Wolontariuszka bierze głęboki oddech, każe nam czekać i znika gdzieś za recepcją.
- Skąd ty znasz tyle słów po angielsku? - pytam oniemiała.
- Słucham Eminema! - odpowiada z dumą Tynka, czym wywołuje ogólne rozbawienie.
Po chwili zjawia się kierowniczka naszego Domu i gorąco nas przepraszając rozdaje klucze do pokoi.
- Mówiłem, że twoja siostra nam się przyda – szepcze mi nad uchem Heinz, kierując się w stronę swojego lokum.
Może i ma rację.
- Telefon!
- Kto?
- Mama!
- Biegnę!
Wypluwam szybko pastę z ust i wracam do pokoju, gdzie czeka na mnie Michi. Tynka wyfrunęła gdzieś z Kraftem, więc mamy z Hayboeckiem czas tylko dla siebie. I dla mamy.
- Halo?
- Justyśka? - słyszę w słuchawce głos rodzicielki. - Czy mnie wzrok myli, czy na zdjęciach z Sochi jest Tyniol?
- Tak mamo, jest ze mną.
- Jak mogłaś?! - pyta mnie zrozpaczona. - Powinna studiować!
- Mamo, ona ma teraz ferie – tłumaczę, przewracając oczami. - Krzywda jej się nie dzieje.
- Ale w Rosji jest niebezpiecznie!
- Cudownie, że martwisz się tylko o nią – prycham.
- To nie tak, Justyśka!
Zabiję ją kiedyś za to 'Justyśka', przysięgam.
- A jak?
- Po prostu Martyna zniknęła mi z domu parę miesięcy temu, a ciebie nie mam tu już od lat. Najpierw studia, potem praca.
- Mamo – biorę głęboki oddech – dbam o nią, naprawdę. Obiecuję, że włos jej z głowy nie spadnie i zdąży na semestr na uczelnię. Inaczej zresztą nie pozwoliłabym jej jechać.
- No dobrze, już dobrze – słyszę, że trochę się uspokoiła. - A co u ciebie?
- Wiesz, trochę się spieszę na odprawę sztabu, zadzwonię do ciebie pod wieczór, hmm? - pytam. - Albo lepiej! Każe Tynce zadzwonić, żebyś była pewna, że jeszcze żyje!
- Tysia!
- Kocham cię mamo, paaa!
Rzucam telefon na łózko, a zaraz za nim opadam ja.
- Nic nie zrozumiałem, ale cholernie seksowny ten wasz język – oznajmia Michi siadając obok mnie.
- Seksowny? - pytam zdziwiony unosząc się na łokciach. - Słyszałam już, że brzmi jak beatbox, ale żeby był seksowny, to pierwsze słyszę.
- Jak beatbox może ty brzmisz – uśmiecha się do mnie i przyciąga, żeby mnie przytulić – bo wymawiasz miliard słów na minutę.
W tym momencie dzwoni jego telefon. Jak zwykle.
- Tak? Aha... No ok. Zasady to zasady. Lecę.
- Co jest? - pytam kiedy chłopak zaczyna wstawać.
- Diess dzwonił, że skoczkowie już powinni iść spać, więc gdzie ja się podziewam.
- Kocham Diessa, ponad wszystko – mruczę niezadowolona.
- A ja ciebie, wiesz? - pyta mnie z uśmiechem. Nachyla się i zaczyna całować.
- Idź już, bo będziesz miał problemy – uśmiecham się, kiedy już się ode mnie odrywa.
- Dobranoc Robaku – puszcza mi oczko. - Uściskaj gremlina na dobranoc.
- Idź już wariacie – śmieje się.
Wychodzi z pokoju, a ja rozkładam się na łóżku. Za chwilę wróci Tynka, bo Stefan też będzie zmuszony do pójścia spać. Co my będziemy robić? Polacy mieszkają za daleko, Norwegowie też, więc nawet z ich sztabem sobie nie posiedzimy. Pozostają nam Felix i Tim. Nagle słyszę, że coś się obiło o okno. Niee, pewnie mi się wydawało. Ale nie! Znowu! Podchodzę do okna i szeroko się uśmiecham.
- Co wy tu robicie? - pytam otwierając okno.
- Porywamy cię! – śmieje się Wellinger – Ubieraj się królewno!
Może i bym z nim nie poszła, ale był też Marinus, a jemu ufam w 100 procentach! Naciągam na nogi nogawki od grubego dresu, zakładam bluzę reprezentacji, bo na kurtkę jest za ciepło i uchylam drzwi na korytarz.
- Gdzie idziesz? - pyta mnie Tynka, z którą zderzam się zaraz potem.
- Zabawić się! Na razie Mała!
- Tysia!
- Cicho siedź!
Biegnę cicho przez korytarz i zawisam na barierce od schodów. Heinz i Alex siedzą na dole, więc muszę iść przyklejona do ściany, żeby mnie nie zauważyli. Delikatnie uchylam drzwi i po chwili już czuję na polikach chłodne powietrze Sochi.
- To gdzie idziemy? - pytam Niemców.
- Nie sądziliśmy, że z nami pójdziesz – śmieje się Marinus. - Na rozbieg kochanie, na rozbieg!
Więc się wspinamy. Jest strasznie dużo śniegu na schodkach, widać, że obiekt jeszcze nie jest do końca przygotowany do przyjęcia zawodników.
- Cholera! - krzyczę, po tym jak moja noga po raz kolejny zsunęła się ze schodka.
- Uważaj na siebie laska – śmieje się Wellinger łapiąc mnie, żebym nie zleciała.
W końcu jesteśmy na miejscu. Pierwszy na belce siada Marinus, za nim ja, a z drugiej strony asekuruje mnie Andreas.
- Wyciągaj – rzuca Kraus.
- Co? - pytam.
- Nie ty, on! - wskazuje na młodszego z Niemców.
Po chwili Wellinger wyciąga e-papierosa.
- No nie wierzę! – śmieje się – Sportowcy na olimpiadzie kuźwa!
- Nie marudź – prycha Marinus. - To twoja wina! Ty pierwsza dałaś mi tego spróbować!
Nie kłócę się, bo prawdopodobnie ma rację. Siedzimy na belce blisko godzinę i rozmawiamy. Zaskakuje mnie jak łatwo mogę z nimi rozmawiać i ile tematów mogę z nimi poruszyć. Opowiadam im o Diessie, o Tynce, o problemach moich rodziców. Oni z kolei o swojej kadrze, o sporach, o presji jaka na nich ciąży w związku z Olimpiadą. Schodząc z belki czuję się lżejsza o jakieś 20 kilogramów.
Jesteśmy już prawie na samym dole, kiedy Wellinger zauważa, że nie wziął z góry e-papierosa. Zapewniamy z Marinusem, że na niego poczekamy, ale ma iść po swoją zgubę, bo lepiej żeby nikt jej nie znalazł.
- Dobrze cię mieć znowu blisko – uśmiecha się do mnie Kraus.
- Przecież widzimy się non stop na zawodach – prycham śmiechem.
- Niby tak, ale nigdy cię nie ma – tłumaczy. - Zawsze gdzieś biegasz z chłopakami, ganiasz ich po jakiś pagórkach. Aż żałuję, że nie pracujesz z nami...
- No na razie próbowano mnie sprzedać tylko do Norwegów – ironizuję.
- Boże, gdybym ja miał cię w sztabie... - rozmarzył się Marinus. - Co tydzień byłbym na podium!
- Nie dałbyś rady!
- Jasne, że bym dał! Dla ciebie!
Co?
- Lubię cię Tyśka. – zaczyna i robi mały krok w moją stronę. - Bardzo cię lubię. Lubię to, że wszędzie cię pełno, że jesteś taka pewna siebie, że ciągle się śmiejesz i że walczysz o swoich zawodników, jak mało kto. Że nie zwracasz uwagi na to jak wyglądasz i mimo to, zawsze wyglądasz pięknie. To naprawdę sprawia, że cię lubię.
Z każdym kolejnym powodem był coraz bliżej mnie, więc aktualnie stoimy twarzą w twarz, a nasze nosy dzieli kilkanaście milimetrów.
- Mari, co...
Ale nie jestem w stanie dokończyć, bo składa na moich ustach delikatny pocałunek. I na Boga, jak on całuje! Stoję jak sparaliżowana. Nie wczuwam się, ale też nie odpycham go od siebie. Mam taki mętlik w głowie, że nie mam pojęcia co zrobić.
W końcu odsuwam się od niego delikatnie i przez dłuższą chwilę patrzymy na siebie z paniką w oczach.
- Mam kogoś – zaczynam. - I chyba mi z nim dobrze...
- Poczekam – zapewnia Kraus.
- Ja... Ja chyba już pójdę – mruczę pod nosem i ruszam w kierunku Domu Austriackiego. Po przejściu kilkunastu metrów i odwracam się w jego stronę. Cały czas na mnie patrzy. - Dziękuję za kwiaty!
- Podobały się? - zmusza się do delikatnego uśmiechu.
- Były śliczne – potwierdzam i ruszam do bazy Austriaków.
*****
TADAM! BUM!
I inne tego typu dźwięki! Jestem przygotowana na okrzyki niezadowolenia! Walcie śmiało ;D
hahaha :D normalnie pierwszy raz mnie zatkało, że nie wiem co mam w ogóle napisać :D serio :P a ja naprawdę mogę rozprawiać godzinami nie wiadomo o czym :P
OdpowiedzUsuńCzyli jednak Kraus - kurcze, niby coś mi tam świtało, ale jednak odrzucałam tą możliwość :D Cały czas obstawiałam przy Freundzie, ale z drugiej strony ciągle coś mi się nie zgadzało. A tu proszę! Marinus! :D
W prawdziwym życiu, ogólnie to lubię tego zawodnika. Wydaje się taki sympatyczny.. i ten uśmiech, haha :D A tutaj? Niech już będzie, jeśli taka jest Twoja wola. :P Jestem bardzo ciekawa w jaki sposób rozdzielisz Tyśkę i Michiego :D Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój akcji.
Pozdrawiam, Allie.
WIEDZIAŁAM!!! :D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny. (tak trzymaj :D)
Pozdrawiam serdecznie :*
Rozdział prześmieszny, taki na spontanie :)
OdpowiedzUsuńKońcówkę jak dla mnie bym olała ^^
Ale się nie da, bo dodaje takiego smacznego smaczka :D
Pozdrawiam i weny!
Czyli jednak Marinus...
OdpowiedzUsuńMimo wszystko na początku bardziej obstawiałam Severina.
Ciekawi mnie, co będzie dalej, ale nie chcę abyś rozdzielała Tynkę i Michiego.
Pozdrawiam! :)
A ja obstawiałam Freunda.. :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jak dalej potoczy się znajomość Tyśki i Krausa.
Czekam na następny rozdział :)
Pozdrawiam serdecznie :*
To moje typy wyglądały tak:
OdpowiedzUsuń1) Severin
2) Wellinger
3) Kraus
No i faktycznie najbardziej myslałam o Freundzie... A tu ci niespodzianka. Tyśka! Jak ty możesz mówić że jest Ci CHYBA dobrze z Michim?! Kurde no! Jest ten Bawarczyk i mi jakoś tak dziwnie ...
BUZIOL ;*
ps. Zapraszam na coś zupełnie nowego
slodki-listopad.blogspot.com
Jak większość obstawiałam, że Bawarczykiem będzie Severin, ale muszę przyznać, że jestem naprawdę bardzo zadowolona, że to Marinus.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na kolejny :)
No i w końcu poznaliśmy Bawarczyka. W sumie to chyba najbardziej wierzyłam, że będzie nim Severin, ale taki obrót sprawy mi się podoba. Zdecydowanie wolę Krausa, ale właściwie jeszcze bardziej podobał mi się w tej roli Welliś.
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy myślałam, że jak Tyśka powie mu, że kogoś ma, on stwierdzi, że wie i że nawet ma zdjęcia, których nie zawaha się użyć. A on na to, że poczeka. Kochany *o* Chyba nie będę miała nic przeciwko temu, abyś zniszczyła związek Tyśki i Michiego :D
Pozdrawiam gorąco i czekam na ciąg dalszy :*
Ohohoho.
OdpowiedzUsuńWow.
Rozdział jest cudowny.
Najpierw rozwaliła mnie Tynka, która słucha Eminema, potem, że polski jest seksowny :D a na końcu dowaliłaś z Bawarczykiem. I nawet się zwróciłam do wujka google. Czy oni wszyscy się w tej Bawarii urodzili? Innych krain w Niemczech nie ma?
No dobra, a teraz na spokojnie sobie przeanalizuję kandydaturę Krausa. No kurde, uroczy jest. Ale cholera, Michi też jest uroczy.
Dowaliłaś mocno. Sama już nie wiem, czego się spodziewać - i co więcej - nie wiem, któremu kibicować. Chociaż Michi miał już dłuższy czas na przekonanie mnie do siebie i wypadło to bardzo skutecznie. Teraz czekam, jak zaprezentuje się nam Marinus.
buziak, kochana :**
Łooooooooooooooo ;D No i co to teraz będzie? Ale mnie zszokowałaś tym Marinusem. Byłam na 100% pewna, że to będzie Severin.
OdpowiedzUsuńRozdział absolutnie wygrała Tynka - moja mistrzyni! Co ta Tyśka gada? Chyba jej dobrze z Michim? Jej powinno być cudownie z Michim.
Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny
Lana
Dzisiaj nie będę ględzić o mojej miłości do Michaela bo to już jest stare ale teraz coś nowego:
OdpowiedzUsuńA JA MYŚLAŁAM ŻE TO BĘDZIE SEVERIN....
Naprawdę, nawet miałam nadzieję że to będzie on, ale cóż... Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma :)
Ten wybuch Tynki na początku czytałam głośno się śmiejąc, temperament ma ostry, pewnie po siostrze :D
A chłopcy to jednak niezłe ziołka, na olimpiadzie są i pala? Gdybym była ich trenerem zamknęłabym ich pod kluczem :D
Pozdrawiam ;*