- Gdzieś ty była całe popołudnie? -
wykrzykuje Michi wchodząc do mojego pokoju.
- Z Krausem na belce startowej! -
odpowiadam podekscytowana z uśmiechem. - Rany jakie wy tam macie
widoki! Coś pięknego!
- I byłaś tam z Krausem? - pyta
podejrzliwie blondyn.
- No mówię przecież! Myślałam, że
umrę ze strachu, ale na górze okazało się, że jest super.... Co
masz taką minę?
- Nie nic...
- No widzę przecież – mówię. - O
co chodzi?
- Nie podoba mi się, że byłaś tam z
Marinusem. - odpowiada Michi.
- A jaki to problem?
- A taki, że on ostatnio coś za bardzo
wokół ciebie skacze – prycha Hayboeck, a po jego minie widzę, że
nie jest dobrze.
- Jezu, myślałam, że już
rozwiązaliśmy tą kwestię, ale widzę że lubisz do niej wracać –
przewracam oczami.
- Nie rób takich min – upomina mnie
Michi. - Widzę przecież, że tobie się to podoba!
- Że się stara? - pytam. - Tak, podoba
mi się! Ostatnio jakoś odwykłam od tego, że ktoś się stara!
- Nie przeginaj – warczy Hayboeck.
- Na litość boską Michi! Spotykamy
się od pięciu miesięcy, a już jesteśmy pieprzonymi rutyniarzami!
- krzyczę. - Teraz nagle pojawił się Kraus, to zaczynasz się
pruć! I nie ukrywam, że trochę mnie to bawi...
- Bawi? Że walczę o swoje?
- O swoje? - dziwię się. - Bardzo
elegancko to ująłeś, nie ma co!
- Jestem skoczkiem, a nie lingwistą!
Nie podoba mi się to co się dzieje i nie chcę żebyś się z nim
więcej widywała sam na sam.
- Bo co? - pytam wyzywająco.
- Justyna, bardzo cię proszę, nie
przesadzaj – mówi spokojnym tonem Hayboeck, choć wiem, że za
chwilę może wybuchnąć.
- Nie zabronisz mi się widywać ani z
Marinusem, ani z żadnym innym Niemcem, jasne?!
- Nie zabraniam, proszę żebyś wzięła
pod uwagę moje zdanie – wyjaśnia.
- A jeśli nie, to co?
- To może nie jesteśmy do siebie aż
tak dobrze dopasowani jak mi się wcześniej wydawało – wyrzuca z
siebie Hayboeck.
Nastaje długa chwila ciszy, w czasie
której mierzymy się nawzajem lodowatymi spojrzeniami. Rozlega się
pukanie do drzwi, ktoś naciska klamkę i w drzwiach pojawia się
głowa Morgiego.
- Cześć Tysia... - zauważa nasze
spojrzenia. - Eh, to może ja wpadnę później.
- Nie, nie – zatrzymuje go Michi. - My
już właściwie skończyliśmy.
Odwraca się i rusza w kierunku
korytarza.
- Ej, Hayboeck – krzyczę za nim.
Zaszczyca mnie spojrzeniem, więc rzucam mu torebkę herbaty
miętowej. Bez słowa ją łapie i wychodzi.
- Chcesz pogadać? - pyta Thomas.
- Może i bym chciała – wzruszam
ramionami. - Ale za cholerę nie wiem, co mam ci powiedzieć. Kolano?
Jak co wieczór?
- Dlaczego Michi się dzisiaj nie
rozgrzewał z wszystkimi? - pyta mnie Felix.
Stoimy przy zeskoku, w czasie drugiego
konkursu Turnieju Czterech Skoczni. Nasi w komplecie zakwalifikowali
się do drugiej serii, a blondyn od zeszłego wieczoru nie zamienił
ze mną nawet jednego słowa.
- Bo księżniczka Hayboeck się na mnie
obraziła i odmówiła wzięcia udziału we wszelkich zajęciach –
wzruszam ramionami.
- Pokłóciliście się? - dopytuje Tim.
- Yhm – mruczę zapisując wskazówki
dla Krafta, które właśnie przekazał mi Heinz. Stefan aktualnie
zajmuje pozycję lidera.
- To chyba lepiej by było, gdybyście
sobie wszystko wyjaśnili, zamiast tak milczeć – sugeruje Tim
nieśmiało.
- Szczerze? Potrzebne mi te jego dąsy
teraz jak rybie ręcznik – prycham. - Więc jak ma się tak
zachowywać, to niech lepiej już siedzi cicho.
W tym momencie ląduje Dawid Kubacki,
który niestety nie jest w stanie ustać swojego skoku. Z lewej
strony mija nas Łukasz Gębala, fizjoterapeuta reprezentacji Polski,
który wbiega na zeskok, żeby pomóc swojemu podopiecznemu. Całe
szczęście po chwili blondyn wstaje i z pomocą Łukasza, lekko
kulejąc schodzą za barierki.
- Pomóc wam jakoś? - pytam kiedy już
dochodzą na naszą wysokość.
- Jakbyś mogła poprosić Heinza, żeby
przekazał Łukaszowi, że to tylko lekkie skręcenie, to byłbym
wdzięczny – uśmiecha się Gębala. - A ja się już zajmę nogą.
- Jasne – rzucam i biorę do ręki
krótkofalówkę. - Halo! Tu Maleństwo do Mamy Kangurzycy!
- Tu Mama Kangurzyca! - słyszę po
chwili głos Kuttina. - Odbiór!
- Przekaż Kruczkowi, że Kubacki ma
tylko lekko skręconą kostkę, poza tym wszystko jest ok.
- Uff, to całe szczęście! Już
przekazuję!
- Załatwione – uśmiecham się do
Gębali.
Na belce zasiada Wellinger, następnie
Tepes, Żyła, Fannemel i w końcu Hayboeck.
Hayboeck po pierwszej serii zajmował
siódme miejsce, ale do pierwszego miał stratę niewiele ponad osiem
punktów, więc bez tragedii. I mimo że byłam na niego śmiertelnie
obrażona, to całym sercem chciałam, żeby mu się udało.
Odepchnął się od belki po sygnale od
Heinza i zaczął się rozpędzać. W idealnym momencie wybił się z
progu. I wtedy się zaczęło... Najpierw dostał silnym podmuch z
lewej strony, ale zdołał sobie z nim poradzić. Zaraz potem zawiało
mu w plecy tak, że momentalnie uderzył o zeskok. Narty mu się
wypięły i zjechały w bliżej nie określonych kierunkach. Sam
Michi jeszcze trzy razy odbił się od zeskoku, zanim zaczął się
po nim jednostajnie osuwać.
Mimo przerażenia, które mnie na
chwilę sparaliżowało, zachowuję zimną krew, chwytam apteczkę i
wbiegam na zeskok, zanim jeszcze bezwładne ciało Hayboecka
całkowicie się zatrzymuje. Słyszę obok siebie kroki i widzę, że
oprócz mnie biegną też Łukasz Gębala i Luka, fizjoterapeuta
ekipy Słoweńskiej.
We trójkę dopadamy do blondyna.
- Michi! - krzyczę chwytając go za
ramiona. - Hayboeck, do cholery, słyszysz mnie?!
Nie otrzymuję żadnej odpowiedzi, więc
Luka przywołuje ratowników. Sprawdzamy mu z Łukaszem ręce i nogi,
ale nic nie wskazuje na to, żeby były złamane. W końcu dobiegają
do nas ratownicy i zajmują się się zapakowaniem chłopaka na
nosze.
- Tysia, co z nim? - słyszę głos
Kuttina z krótkofalówki.
- Nie wiem Heinz – odpowiadam ze łzami
w oczach. - Naprawdę nie wiem...
- Ale jest przytomny?
- Nie – mruczę i wycieram pojedynczą
łzę, która zaczyna mi spływać po policzku.
- Bądź dzielna – mówi mi i na
odchodne słyszę jeszcze jak krzyczy. - Czy ktoś widział tego
buraka Hofera? Jak mu w dupę nakopię za puszczanie skoczków w
takich warunkach to mu ta mahoniowa opalenizna odpadnie!
Ratownicy zabierają mnie ze sobą
karetką do szpitala. Na gorąco jestem w stanie wychwycić, że stan
jest ciężki ale raczej stabilny, jednakże do pełnej diagnozy są
potrzebne kompleksowe badania.
Więc czekam. Godzinę. Dwie.
Odpowiadam na kilka telefonów, większość odrzucam. Rozmawiałam
jedynie z Heinzem, Gregorem i Tynką. W końcu, gdy zbliża się
godzina 20:00 pojawia się lekarz, który przyjął Hayboecka.
Podnoszę się z miejsca, przy okazji rozlewając herbatę cytrynową
zakupioną w automacie.
- I jak panie doktorze? - pytam.
- Nie będę owijał w bawełnę –
odpowiada. - Jest źle. O ile nie bardzo źle. Ale stabilnie.
- Wyjdzie z tego?
- O, na pewno – uśmiecha się, a mi
kamień spada z serca.
- Kiedy?
- Tego niestety nie jestem w stanie
określić. Na razie dla bezpieczeństwa będziemy go utrzymywać w
śpiączce.
*****
Haha! Zoe zaczyna psuć sielankę u Tysi i Michiego! Szykujcie się na więcej!
Maleństwo?! Mama Kangurzyca?! hahahahaha
OdpowiedzUsuńNie no. Nie możesz zepsuć nic między Michim i Tysią.
Liczę, że Hayboeckowi nie stanie się żadna poważniejsza krzywda.
Czekam na kolejny :)
Pozdrawiam i życzę weny ;*
Niedobra jesteś wiesz !?!
OdpowiedzUsuńWięcej jutro bo mi się nie chce na telefonie pisać. ;)
Buziak ;*
Jak możesz psuć tą sielankę? :D aa było tak fajnie :) czekam na następne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńKuttin znowu skradł cały rozdział :)
OdpowiedzUsuńJak ja mam nie kochać Michi'ego? Gdy jest zazdrosny, jest taki kochany, zresztą, gdy nie jest zazdrosny, też jest kochany. Ale lubię też Krausa i nie uważam, aby Hayboeck miał powody, aby tak reagować. Ja wiem, że młode to i niedoświadczone, nie lubi, jak ktoś się kręci obok Justyny, ale mimo wszystko. To tylko głupie wyjście na belkę.
OdpowiedzUsuńKuttin, jak zwykle wygrał cały rozdział. Kocham teksty i to nieogarnięcie tego człowieka. U nas można być Matką Polką, a w Austrii mówi się Matka Kangurzyca, tak? :D I jeszcze ten tekst o Hoferze. Jego, nawiasem mówiąc, nie lubię. Ten człowiek ma głupie pomysły, jak ten nowy system oceniania skoków.
Mimo wszystko Tysi zależy na Michim. Widać, że się o niego martwi, a to działa poniekąd kojąco na moje serce po tej kłótni.
Mam nadzieję, że Hayboeck szybko wróci do zdrowia, że badanie nie okażą się aż tak złe i wkrótce będzie mógł ponownie skakać.
Cieszę się, że tak szybko dodajesz rozdziały :D Teraz będę ze zniecierpliwieniem czekać na następny.
Pozdrawiam gorąco :*
PS. Wybacz za czepianie się w ostatnim komentarzu, nie do końca ogarnęłam te dziwne zasady Alexa dotyczące pracowników.
Będzie krótko i zwięźle, bo piszę z telefonu, a przypomniałam sobie, że ja tu przecież nic nie napisałam jeszcze! Wstyd i hańba mi.
OdpowiedzUsuńTakże tego, Jeżu, zabiłaś Michiego. Znaczy prawie. W dodatku jest źle i to bardzo. Dlaczego, ja się pytam?! Dlaczego ta Kluska (swoją drogą miałam taką ksywe w gimnazjum XD) musiała upaść?! Boże, teraz będę się zastanawiać, co z tym biedakiem...
Ogólnie ta ich kłótnia to mi serce łamała, bo przecież oni są tacy perfekcyjni, a jednak o... Michi zazdrośnik. Ale się nie dziwię, bo kogoś takiego jak Tysi to ze świecą szukać.
Ogólnie to Mama Kangurzyca i Maleństwo mnie rozwaliło na łopatki i jak padłam wczoraj przy czytaniu, tak do dzisiaj wstać nie mogę. To jest takie w stylu Heinza, że ja nie chce wiedzieć, jak on żonę w sypialni nazywa.
Dobra, Ty tutaj psujesz, ale ja wierzę, że wszystko się naprawi. Tylko najpierw będę musiała znieść wszystko to, co złe i normalnie juz mi się serce kraje.
Ściskam mocno!
NIEEEEEEE!
OdpowiedzUsuńJak możesz ich rozdzielac, ja ich tak kocham!
Michi w szpitalu... No ludzie no nie :c
Mama Kangurzyca i Maleństwo :D Kubuś Puchatek z grubej rury ;p
Nie pozostaje nic innego jak czekać na następny ;)
Nie wiem, czemu jak przeczytałam ten tytuł to zachciało mi się śmiać. Ale może, dlatego, że zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy?
OdpowiedzUsuńDlaaaaaaaczego to zrobiłaś, co? :( Oni byli tacy cudowni razem...Tfu, tfu! Nadal są, bo Michi z tego wyjdzie, nie ma innej opcji, oj nie!
Scena zazdrości w jego wykonaniu była cudowna! No on jest taki uroczy, że ja nie mogę! Proszę powiedz, że wszystko będzie dobrze, co?
Pozdrawiam ;*
ARIO,
OdpowiedzUsuńCORO,
na boga, gdzie wy byście były, żeście mi tę dziewczę nie pokazały, co tak "zajedwabiście" pisze TO opowiadanie !!!??!!!!!!!!!!??!!!!!!!!??
Nadrobiłam cały boży dzień i nie żebym go żałowała!
Zoe wyobraź sobie, co ja musiałam przeżywać w miejscu dosyć poważnym, nieco zajętym, żeby nie śmiać się co chwila!
Najpierw trafiłam na Niemców i tam ci zostawiłam komentarz, ale tutaj dziewczyno przeszłaś samą siebie :D
Zaintrygowałaś mnie prologiem, taki wywiad rzeka bohaterki, którą z miejsca polubiłam.
Dodanie tutaj Autów było również strzałem w dziesiątkę plus licząc Kuttina. Poczucie humoru Tysi i całej kadry austriackiej sprawia, że tylko czekam z uśmiechem z czego przyjdzie mi się jeszcze śmiać. Co nowego i ciekawego wymyślisz, czym ty mnie jeszcze zaskoczysz! :D
Nie znoszę nie wiedzieć czemu kadry niemieckiej. Wellinger sprawia, że ja osobiście mam odruch wymiotny na jego widok, a chyba największe boom mają na niego "hotki", reszta to mi dosłownie dynda xD (na swoją obronę - Niemcom kibicowałam za czasów G. Spatch'a czy jak mm tam było, Martina Schmitta i Svena Hannavalda)
W trakcie czytania drobne niuansiki się znalazły, ale takie mapucieńkie, że naprawdę szkoda wnikać w szczegóły, gdzie i kiedy i jakie ;)
Największy MINUS to za mało kadry polskiej. Nie musi być jej w każdym parcie, ale skoro wspólne zawody, Koteczek z Tysią byli sąsiadami czasami by można było wciągnąć do żartów austriackich naszych polskich lotników :D Taka moja mała prośba.
I bardzo, ale to bardzo kibicuję bohaterce i Michowi. Ten wypadek to coś czuję, że to wierzchołek góry lodowej. Pozostaje mi mieć nadzieję, że nie na tyle poważny, że para kochana ta, rozstanie się z hukiem!
Fettiego to ja kocham w tym opowiadaniu!
Wszystkich kocham tylko nie Dessiego... i niemieckich skoczków ot co :P
I nie, ja wcale nie mam ochoty poznawać tego tajemniczego Bawarczyka, chociaż swoje typy mam :D
Pozdrawiam i nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Ci weny!
M.
http://ona-to-on.blogspot.de/
http://dwa-swiaty-jedna-milosc.blogspot.de/
Aaaa, z całego serca dziękuję za oba komentarze :)
UsuńDaj mi ze dwa dni i nadrobię opowiadanie i wymaluję cały elaborat na jego temat ;D
Buziaki! ;*
To ja dziękuję za umilenie mi dnia! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i uciekam czytać nowy rozdział! :D